Nordic ski zwane u nas - zupełnie niesłusznie narciarstwem biegowym to moja ulubiona zimowa aktywność.
Może
wytłumaczę skąd to"niesłusznie" - poza niewielką grupą osób - my
wszyscy uprawiamy narciarstwo człapane, łażone, poślizgowe, niemniej
jednak z bieganiem (zwłaszcza pod górkę) mające niewiele wspólnego.
Każdy, kto choć raz spróbował nordic ski będzie bił pokłony nie tylko
przed Justyną Kowalczyk a nawet Marit Bjorgen, ale także przed
narciarzami biegowymi płci obojga zajmującymi setne miejsca w rankingu.
Jako osoba z natury potwornie leniwa
opowiem Wam pokrótce o wyższości narciarstwa biegowego (zostańmy przy
tej O-Biegowej nazwie) nad narciarstwem zjazdowym.
Po
pierwsze i najważniejsze, jesteśmy bowiem na blogu piszącym o ciuchach
głównie - STRÓJ, w którym nie przypomina się maskotki Michelina
(pozdrawiamy firmę), a jednak kobietę :) lub mężczyznę - odpowiednio do
zawartości stroju.
Po
drugie - mimo skąpego jak na zimę stroju JEST CIEPŁO, i to bez względu na temperaturę zewnętrzną. Po
prostu narciarstwo biegowe angażuje wszystkie główne partie mięśni.
Podobno sport ten, obok wioślarstwa i pływania prowadzi do spalania największej ilości kalorii. Aaaaaaa!!!!!! I o to chodzi!!!! Czyż nie?
Po
trzecie - NIE MA KOLEJEK DO WYCIĄGÓW!. Przyczyną tego stanu może być
fakt, że nie ma wyciągów ... i pod wszystkie górki trzeba podejść
samodzielnie :). Ale jaka satysfakcja!
O technikach jazdy. Słyszeliście o klasycznej, dowolnej (łyżwowa). Do każdego stylu
istnieje specjalnie do niego dostosowany sprzęt. Innym stylem, którego
popularność wciąż rośnie, jest skijöring. Wtedy narciarz ciągnięty jest przez jednego lub więcej psów. Powiem moim psom, niech się szykują :)
Dla
nas, początkujących i niewprawnych, polecana jest klasyczna. Do niej
przydają się specjalnie przygotowane tory z dwoma równoległymi rowkami
wyciętymi w śniegu.
Gdzie jeździć? Wszędzie, gdzie leży śnieg! Ale jednak wygodniej po przygotowanych trasach :)
My najchętniej jeździmy w Jakuszycach. Specyficzny mikroklimat tego miejsca sprawia, że mimo panującej dookoła wiosny - jest tu wystarczająca ilość śniegu, jak widać :)
Mieszkamy wtedy w czeskim Harrachowie. Może to dziwne, wszak nieopodal mamy Szklarską Porębę. Tyle, że z niej jest 9 km po malowniczej, jednakże krętej potwornie drodze, a z Harrachova - 6 km prostej, "jak w mordę strzelił" :)
Na trasę ubrałam się w odzież termiczną i przeciwwiatrową (oczywiście!), legginsy Black Milk i kamizelkę Aryton! Zdjęcia telefonem komórkowym zrobił Waldek :)
Ja jednak wole pobiegać bez nart ;)
OdpowiedzUsuńO chylę czoło przed Justyną Kowalczyk nawet gdyby była ostatnia na Olimpiadzie :)
A Polsce chyba nie ma zbyt wielu tras biegowych ....
W tym roku to głównie nie ma śniegu :)
UsuńUwielbiam ten post. Od razu budzi mój uśmiech i sympatię do Twojej osoby :) Ta gracja, te odwrócone krzyże na pośladkach. Małgosiu dzisiaj wygrywasz przegląd postów wszelakich :P :)))
OdpowiedzUsuńDzięki :):)
UsuńYou look stylish even when skiing!
OdpowiedzUsuńYou look great on cross country skis!
OdpowiedzUsuńThere are classic and skating slopes right in front of my house but we do not have any snow this year.
Annette | Lady of Style
muszę się kiedyś nauczyć jeździć na nartach to może i za biegowe narciarstwo się zabiorę ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńBardzo optymistyczne!!!,cudne widoki!!,leginsy - rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Swietne leginsy, Małgosiu zazdroszczę wypoczynku i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Małgosiu wyglądasz...zazdroszczę...ja już na nartach nie śmigam....cudna zima...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńRewelacja :)
OdpowiedzUsuń